Podczas spacerów z ojcem mała Julka zbierała porzucone przedmioty, które potem przerabiała na dziwne stwory. Dzisiaj dorosła już Julia Lohmann jest projektantką poetyckich przedmiotów z odpadów, które znajduje w rzeźni.
Jak w dzieciństwie, nadal najbardziej lubi tworzywa niepozorne i odrzucone. Przerabia je na rzeczy piękne. To prawda, nie ona jedna, ale nikt wcześniej nie posunął się do wykorzystywania flaków, skóry i innych odpadków z rzeźni.
Julia Lohmann urodziła się w 1977 roku w Hildsheim, w Niemczech. Studiował projektowanie graficzne w Surrey Institute, a następnie design w Royal College of Art w Anglii. Mieszka w Londynie. Z Gero Grundmanem tworzy Studio Bec. Ich wspólnym dziełem jest seria stołów Erosion z 2007 roku. To proste geometryczne formy z mydła, które używane, dotykane, gładzone ulegają erozji. Stają się coraz bardziej organiczne, opływowe. Materiał dyktuje formę. To design , który uwzględnia zmianę.
Tworzy lampy z preparowanych owczych żołądków. Te z serii Ruminant Bloom mają różne kształty i kolory. Są delikatne jak pergamin. Dają ciepłe rozproszone światło, jak orientalne lampiony. Lampa sufitowa Lock to już cała instalacja z pięćdziesięciu świecących owczych żołądków. Wyglądają jak balony, kokony czy jaja stworów z wizji science fiction. Lampy Lohmann zachwycają. Gdy dowiadujemy się, że są z flaków, zachwyt miesza się z obrzydzeniem.